„The
hand brandbook”, „Podręcznik brandingu” – Wally Ollins
Recenzja:
Joachim Kubieniec
Wally
Ollins wybitny, a według The Financial Times najwybitniejszy, znawca
marek w swojej książce „The hand brandbook" wprowadza
czytelnika do niezrozumiałego i dla wielu niedostepnego świata
marek.
Dzięki
tej książce nie tylko zrozumiałe stają się podstawowe zasady
fenomenu marek, stanowi ona także bardzo rzetelny wstęp do
dogłębnej analizy procesu tworzenia marki, począwszy od audytów,
skończywszy na wdrażaniu zmian. Autor opisał również proces
zarządzania brandami i typy ich architektury. Opisano różnicę
pomiędzy wymyślaniem marki na nowo, a tworzeniem marki od podstaw.
Przystępowałem do lektury brandbook’a pełen zapału. Ollins to
doskonały specjalista z wielkim doświadczeniem, człowiek który
współpracował z reprezentantami Polski w celu stworzenia myśli i
idei przewodniej naszego kraju(Creative Tension – twórcze
napięcie). To właśnie od idei, jak twierdzi Ollins, należy zacząć
budowanie spójnej wizerunkowo marki. Według autora Tworzenie „look
& feel”, czyli czegoś w rodzaju wyglądu i odbioru marki
rozgrywa się raczej w sferze emocji aniżeli rozumowej analizy. Stąd
to idea, a nie np. obliczenia ekonomiczne, czy badania socjologiczne
powinny być fundamentem działalności każdej aspirującej do bycia
wybitną, marki. Wally Ollins dokładnie tłumaczy poprzez jakie
kryteria oceniamy, a właściwie postrzegamy marki. Są to tzw. 4
główne wektory marki tj. zachowanie, środowisko, produkt,
komunikacja, do których autor przytacza przemawiające do wyobraźni
przykłady. Trzeba zaznaczyć, że z książki nie wynika
jednoznacznie, jak stworzyć markę, która tak jak np. coca-cola
wnika do zbiorowej świadomości praktycznie, w większej części
globu. Jak niewiele jest tak potężnych marek, pokazuje, że to
trudna sztuka, która mimo, że korzysta ze specjalistycznych, często
ścisłych modeli i metod analizy to nadal pozostaje sztuką, która
wymaga wielkiej kreatywności i inteligencji emocjonalnej. Książka
to raczej zbiór najlepszych i sprawdzonych metod budowania nowego
brandu, jednak metody te muszą być wykorzystywane przez pełnych
zapału i przekonania ludzi. Ludzi, którzy nawet będąc wewnątrz
procesu lub obok niego muszą go zaakceptować i być do niego
przekonanym, by ten przyniósł oczekiwane rezultaty. W książce
mowa jest również o tym jak nowy brand może ratować z
największych tarapatów, a jednocześnie narażać na śmieszność,
korporacje które sprzeniewierzają się swoim założeniom.
The
Hand Brandbook Wally’ego Ollinsa uzmysłowił mi, dlaczego myślimy
o tym żeby nosić airmaxy, a nie buty, ubierać „markowy”
garnitur, a nie po prostu garnitur itd. Okazuje się, że rzesze
ludzi w Apple, Adidas, BP, Nike, H&M i w wielu innych, pracują
nad tym, żebyśmy odczuwali ich
marki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz